wtorek, 21 października 2014

wariuje

Skończyłam. Serio skończyłam i chcę więcej. Mogłabym nie wychodzić z tego miejsca.
Malować, malować, malować.
Życie jest piękne.
Wielkość obrazu 100x60







poniedziałek, 20 października 2014

niedziela, 19 października 2014

głupkowato

Och, troszkę . Nie lubię kończyć książek. Rozstawać się ze światem, tylko dlatego, że ciasno upakowane słowa kończą układać się w linijki, epilog. Tyle.

Tamte światy są wygodniejsze, bardziej pewne.




Zasnęłam uśmiechając się po ciemku, spałam mało, żeby kołdra nie starła szczęścia z mojej twarzy. Mission Completed.

co ten wrzątek?
Aż tak gorąco?
gotuje mi się w głowie.

sobota, 18 października 2014

maluję

Nigdy go nie skończę.




Każdy dźwięk wydawał się być porcelanowy. Moje myśli goniły po oponach przejeżdżających aut za oknem. Szyby parujące, drzwi zamknięte.

piątek, 17 października 2014

śpiewam

Płomyki zaskoczenia.
Jacy ludzie są kochani..



Byłam sobie gościem i jak ładnie mnie przyjęli. 
Klaskali, zerkali, słuchali.
Skąpana w uśmiechach.

fot. Marta Borek


Tyloma rzeczami na dodatek mnie obdarowano. Serdecznie dziękuję!











Książka druga do kolekcji, ale pierwsza ma coś wyjątkowego.

Poza tym, przygotowania do wystawy trwają, szaleństwo!







czwartek, 16 października 2014

gram

Z małego okienka widziałam ludzkie nogi uciekające przed kałużą. Za kratami przemykał świat jakoś szybciej. Ja siedziałam przykuta do pianina, wystukując kruche dźwięki. Nie było nic poza tym, tylko ja i pusta sala pod podłogą. Bulgot w rurach. Lekko strawne stukanie w klawisze. Jednak niezwykle intensywne. Starałam się być pianistką, a w rzeczywistości było to tylko szemranie mojej pamięci.. Czasami ktoś zatrzymywał się przy oknie. Co pewien czas jakieś dziecko kucając zerkało w przestrzeń przepełnioną cząsteczkami brzmienia. Jego oczy otwierały się szeroko, kiedy dostrzegały dziewczynę przy instrumencie. Później rodzic w pośpiechu znikał wraz z nim. A melodia snuła dalej swoją opowieść. Mówiłam wtedy wiele. Moje relacje nie miały ograniczeń. Wystukiwałam każdą literę tak, aby powietrze zrozumiało w czym rzecz. Klawisze ważone. Trzy pedały.
Nuty uciekały przed oczami, nie lubiły mnie. Krzyżyki i bemole całkowicie zniechęciły do współpracy. Pozostał tylko względny słuch i kilka wypłowiałych marzeń z dzieciństwa.
Przesiadywałam też w klasie numer 44 oraz na starej scenie, bo tam mogłam bywać.

Nigdy nie nauczyłam się grać.
Zawsze chciałam być pianistką. 







I chciałabym wyhodować piękny biały fortepian. Posadzić go w ogrodzie jak drzewo.
Taki, co to zawsze stroi, ma trzy pedały i klawisze ważone.

wtorek, 14 października 2014

.

Jeden rysunek trwa zazwyczaj dwa i pół kubka herbaty. Gdzieś w środku pracy nadchodzi taka chwila, że i tak nic z tego nie będzie i to na marne wszystko. Jednak jakiś cień mobilizacji zawsze pozostaje pomimo brudnych od grafitu rąk.
Są takie zapachy, w które chciałabym się wtulić.


Nie lubię zdań. Albo ust te zdania wypowiadających. Albo człowieka, który te usta posiada.
Albo wszystkich ludzi nie lubię.


Miałam kiedyś taką chwilę, że własnym zdaniem się zakrztusiłam. Do teraz chce mi się kaszleć.


A każdy dzień to wieczność. Żyję w zupełnie gdzieś indziej. Dobranoc.

Ołówkowe love.


poniedziałek, 13 października 2014

.

Ideały przecież tak bardzo nie istnieją.
Dostałam różową różę i bardzo ją lubię. Jednak nie otrzymała imienia. Jest po prostu różą.

Kredki chyba odpowiadają mi coraz bardziej. Musze się jeszcze nauczyć z nimi obchodzić, bo na razie dość opornie się z nimi gada.















niedziela, 12 października 2014

.

Niesamowicie dobrzy gitarzyści. Jak jakby urodzili się trzymając gitarę. 





Hubert Szczęsny&Maciej Knop
Bunio
Takie wieczory, w których muzykę w uszach gromadzę.
Lubię.


Wyblusowani


piątek, 10 października 2014

~*~



Moje myśli wyhaftowane ołówkiem zaśmiecają zeszyty, notatniki i okruszki kartek.
Brak wspomnień sennych.
Wrak totalny zamiast głowy.



Nobody wants to be alone.
And I'm him.
"nobody show" 

środa, 8 października 2014

paulinowo

Wkurza mnie, że program każe przeżuwać wiersze jak gumę do żucia. Że według systemu siedzenie w szkolnej ławce i błądzenie po książkach jest lepsze od tego, co się po prostu lubi albo przynajmniej rozumie. Męczy mnie już ta szkoła. Ileż można. 

"... ale wierszy nie czytamy jak instrukcji do odkurzacza." 
Pan Zbyszek wiedział, co mówi.


Tyle dorosłości powiedziało mi: "nie idź". No i nie poszłam. Po czym moje błękitne nerwy skropliły się. Następnie w takim to nieładzie zastanawiałam się, czy warto.

I cholera nie wiem.
No nie wiem czy warto..






Czasem chciałabym mówić więcej. Cudownie dryfować po słowach. Czyjeś oczy chłonęłyby to, co mówię, rzecz jasna, w wyobraźni. Opowiadać o tym, czy owym.. Mówić, że kawa ciągle za gorąca i wiecznie parzę sobie język. Hektolitrami z siebie wylewać, jak to dzień spędziłam i co robiłam. Mogłabym też dorzuć kilka emocji związanych z tym, co czasem zobaczę. Na przykład jak ptaki latają, ja czuję jakbym mogła uciec z nimi. Bo wolność jest w nich jakoś bardziej.
Czasem mogłabym mówić więcej. To, że coś mi się wcale nie podoba i to, że nie lubię cukierków z nadzieniem. Mogłabym czasem komuś wytłumaczyć na przykład mój światopogląd i to, że wcale nie jestem smutna, kiedy patrzę przez okno i mam minę jakbym dostała z młotka w marzenia. I namiętnie dyskutować, kiedy czyjeś poglądy odbiegają od tego, co wyznaję ja. I kłócić się beztrosko, jakbym wiedziała, co robię.
A tak serio nikt do końca nie wie.
Co robi.
I cholera po co.


Czasem wcale nie będę tyle gadać.

poniedziałek, 6 października 2014

~*~



Coś prosi się o zmianę.
Może w końcu przestanę mieć zimne ręce. Może w końcu wszystko okaże się prawdą. 
Całkiem miło jest żyć.
Po prostu, wbrew wszystkiemu.
Jutro będzie lepiej.

niedziela, 5 października 2014

jednak









 Smutek zeżarł mnie w całości.
Nie podoba mi się ten pomysł na świat.

"Sama sobie nie poradzisz"

pleh

sobota, 4 października 2014