Jakies 800km temu nie wiedzialam, ze jestem az tak pomieszana. Sama w sobie.
Nie. stop. Dobrze o tym wiedzialam, tylko zapomnialam. Jesli czlowiek przykrywa sie miastem, farbuje leb na blond. Mysli ze wszystko w porzadku, kiedy cala praktycznie uwage skupia na materii. To wtedy zapomina. Kim jest. Po co jest. Dlaczego wszystko mialoby miec jakis wiekszy sens, niz jesc, wydalac, miec i chciec miec wiecej.
Kiedy czlowiek zostaje sam na sam ze swoja prywatna cisza, wtedy rozumie wszystko jakos bardziej. Powietrze jest jakies bardziej przejrzyste i mozna sie w nim jakos bardziej zobaczyc.. Kolejny cel ukladanki zostal spelniony, wciaz nurtuje mnie jednak o co w tym wszystkim chodzi. Nadeszlo to slodkie jutro, w ktorym jest lepiej. Jednak pozostaje jeszcze jakis miliard takich oto jutrzejszych dni. Najlepsze jest to, ze kazde z tych dni bedzie coraz lepsze. Bo kazde jutro jest lepsze. Ostatnie jutro bedzie juz po prostu snem. albo dzisiaj jest snem...
Lubie wstawac wciaz o tej wspanialej godzinie 7:10 rano. Lubie wracac do miejsca, ktore wypenione jest mna. I moj taras tez lubie.
Tyle ze dlaczego ja wciaz jestem na siebie zla?
'kiedy ktos mysli ze calkowita wolnosc istnieje, jest po prostu niespelna rozumu'