poniedziałek, 31 października 2016

kwiaty na kredyt

Lubie obrazki. Ich konsystencje, i koloryt tez lubie.
Powietrze, ktorym oddycham, lubie jak jest geste.
I refleksy sloneczne lub
rozowe roze na kredyt wziete
bo kocha.



Zimna sepia
Kiedys umarlo. Potracil je towarowy samochod. Pan kierowca wysiadl na chwile, aby zobaczyc, jak mocno zostalo poharatane przez ogromne gumiaste opony, ciazka, metalowa karoserie. Zauwazyl tylko kilka rysek na przednim zderzaku, w kolorze zimnej sepii. Takim kolorem plynela kiedys krew. Ale kiedys umarlo.
Kierowca poswiecil minute zaprogramowanej ciszy. "Chociaz tyle zrobie" powiedzial do siebie i z mina dziecka, ktore stracilo smoczek, pomaszerowal na tyl samochodu. Otworzyl ogromny bagaznik niebieskim guziczkiem. Okurzona przestrzen w srodku wypelnila sie slabym swiatlem. Dzien byl pochmurny, wiec slonce nie zasilalo baterii zywych komorek zbyt mocno. Pan kierowca wsadzil dwa palce w swoja brode i wzrokiem chirurga okreslil, ze przestrzen bagaznika nie ucierpiala zbyt mocno. Natomiast zastanawial sie co teraz, jesli kiedys umarlo. Fala poczucia winy moglaby zalac kierowce, ale opamietala sie i nie podniasla sie nawet na centymetr. Od momentu smierci kiedys, postanowila wiecej sie nie unosic, bo po co. Kierowca zamknal bagaznik czerwonym guzikiem, zanim powietrze w nim staloby sie przejrzyste.


Roze na kredyt
Pamietam jak nasze nogi podskakiwaly w srodku nocy na jednej z angielskich ulic. On byl zawsze szybszy ode mnie. Nadal swietnie biega. Pomiedzy moimi zachowaniami szybko mknie i udaje mu sie nie zwariowac. Albo juz zwariowal.

czwartek, 27 października 2016

jakkolwiek

Niekazdego ranka wsiadam do zamglonego autobusu numer cztery. Jak ogromny podluzny robak przesuwajacy sie po ulicach miasta, pojazd zawozi mnie w okolice pola rowno przycietej trawy. Autobus zegna sie ze mna przeciaklym syknieciem i znika z moich oczu. Przechodze obok dzikiej jezyny oraz jeszcze dzikszej rozy. wchodze pod gorke i siadam na lawke, te bardziej wyjatkowa poswiecona zmarlemu mezczyznie, ktory osiagnal niebanalne wyniki w aspekcie sportowym.

Siedze i patrze w przestrzen. czasem otworze ksiazke i odczylam linijki ciasno upakowanej tresci. Ptaki czasem przypominaja mi przecinki, miedzy slowami. 

Z ksiazka praktycznie jest tak samo jak z niebem.

tresc tresc tresc ptak i znowu tresc

Ile to z nieba mozna wyczytac? 
Zlac sie w jedna przestrzec z mglista poswiata poranka i sluchac szumu gdzies ciagle jadacych samochodow.

Nie bywam ostatnio w centrum miasta. Ide tam tylko, kiedy musze. Nie spotykam sie z zapachem cieplych bulek oblanych tlusta porcja miesa. Nie pije kawy w przyulicznych kawiarniach. Nie widze mnostwa ludzi bez wiekszego wyrazu. Nie ogladam smutnych wystaw sklepowych. Nie tesknie rowniez za widokiem opiatowych cpunow, szczgolnie jednej kobiety, ktora zobaczywszy tylko jakis portfel/banknot/drobniaki lub poczuwszy zapach pieniedzy, otwiera swoja gardziel i mowi podniesionym tonem "excecuse me!". nastepnie zalewala przechodnia platanina o potrzebie wrocenia do domu, niemoznosci spowodowanej brakiem funduszy na podroz.

Pamietam raz jak spotkalam idac z J. za reke pewne dwie kobiety, wygladajace prawie podobnie. Jedna ogromna roznica byla taka, ze pierwsza kobieta byla juz gleboko uzalezniona a druga jakby we snie, jeszcze zdolna do wygladania calkiem przecietnie. pierwsza z nich byla wychudzona, a w oczach blyskal tylko glod do wstrzykniecia sobie podgrzanej substancji do krwioobiegu. Druga miala wyraz przycpany i rozmazany makijaz, poza tym ladna nastoletnia buzia, promieniejaca mlodoscia. Pierwsza swiecila wampirycznym szarym swiatlem. Probowala budowac iluzje mowiac do nas w stylu "ciamajdy" ze zgubila torbe, portfel. Czy nie damy czasem pieniedzy na dojazd. Rzecz w tym ze pierwsza, wychudzona uczyla druga zebrac od ludzi hajs na cpunstwo. W mojej glowie pojawila sie wiadomosc ze jesli dam cokolwiek to bedzie procentowac. Mam na mysli energia jaka sie przekaze takim ludziom, bedzie poprzez efekt zageszczony w czasie wracal. jak wszystko.




czwartek, 20 października 2016

Dostalam w prezencie czas.

Slonce rozswietla krople deszczu pozostawione jeszcze niedawno na szybach. Na niebie sunie podluzny szalczek bialego pylu, jakby rozsypany z Bozego worka. Gdzie nie gdzie reszta chmur widnieje, nieco ponad zachodzacym juz sloncem. Jest gorace, oswietla polowe mojej twarzy, otulonej przyjaznym pokojowym powietrzem. Otworzylam okno tylko na chwilke. Czuje na skorze lekki zapach swiezego powietrza pomieszanego ze szczypta domowych nalesnikow. Ich zapach ucieka przez okno otwarte w kuchni. Trzeba je zawsze otworzyc, kiedy sie cos gotuje, inaczej alarm wrzeszczy jak szalony, szczegolnie kiedy sie cos  przypali.

Tak jak ja przypalilam swoje wlasne marzenia. I alarm sie wlaczyl. I woda pryskala niczym z tego smiesznego urzadzenia na suficie w kuchni.

Zrodlem wody byly moje wlasne oczy. Znowu plakalam.

teraz nie ma po co patrzec wstecz.
lepiej trwac spokojnie w tym co jest.




to niewiarygodne jak bardzo komfortowe moga byc wspomnienia. Jak taka wielka mieciutka kanapa, ktora wciaga do srodka. Poki nie poczujesz bolu plecow jest calkiem fajnie. Gorzej jednak jak z tym bolem w koncu sie zaprzyjaznisz i zamiast zyc tutaj i teraz, to wolisz biegac po przeszlych obrazkach. Przeszlych uczuciach. i w ogole przeszlych przezyciach.

Jak cholernie ciezko bylo usunac glupie zdjecia. jak cholernie ciezko bylo uzmyslowic sobie ze nie jestem juz tym samym czlowiekiem co kiedys. i nigdy nie bede.
Rozstac sie z tym, co juz nie ma prawa do istnienia, bo minelo.

smo slowo ciezko" juz staje sie ograniczeniem. no bo przeciez nic nie jest ani ciezkie ani lekkie. po prostu jest.

Wiec ja tez.
po prostu bede.


I mam nowe cele, juz nie marzenia. z tych niezniszczalnych:


  1. zapuscic wlosy minimum do pasa
  2. nie uzywac wspomnien jak papierosow
  3. kupic pianino
  4. donikad nie uciekac
  5. grac i nie bac sie nigdy wiecej spiewac
  6. kochac bezgranicznie 


zakonczylam rozdzial pt. fairy tail
dzien dobry, chyba jestem dorosla.