wtorek, 13 czerwca 2017

smak

Pamietam jak w ustach roplywal sie smak i zapach paierosow. Kojarzylam to wtenczas z wolnoscia. Dokladnie wtedy kiedy wygladalam przez przez okno tuz zza karmazynowych scian. Stajac na schodach, albo siedzac na parapecie. Podpierajac sie zawsze cieplym kaloryferem. Palilam LM niebieskie z mietowym klikiem. W przerwach miedzy jednym a drugim papierosem malowalam obrazy na pierwsza wystawe. Huchalam wyimaginowanym oczom prost w twarz nikotynowym dymkiem. Potem domalowywalam usta, a we wlosach kwiaty. Na starej niechcianej plycie, znalezionymi farbami. Pamietam jak dokupilam tylko biala maz do scian i wedrowalam z tym dumnie przez malutkie miasto.

Pamietam jak siedzialam zamknieta w pokoju bez drzwi, ale z czerwona zaslona. Dokladnie z tego samego materialu co ciezka kurtyna w teatrze. Nad moja glowa brakowalo nie jednej plyty, totez widzialam tam ciemnosc i jakas polac dachu. Pajaki pochloniete byly budowniem wiecznie od nowa swoich gniazdek. Pamietam ze duzo czasu spedzalam na dole. Palilam te swoje papierosy, tyle ze nie niebieskie. Pomiedzy jednym a drugim papierosem pojawialy sie piosenki. Zachrypnietym glosem wylam do obrazu wiszacego na scianie. Niebieskiej i czerwonej plamy na nim. Marzylam zeby stalo sie cos wielkiego, bo to przeciez byl na to czas. Bylo tak, jak byc mialo. Pianino, papierosy, moja gitara i ja gdzies posrodku balaganu po imprezie.

 Marzylam o stanie jaki mam teraz.
a teraz roztkliwiam sie jak to bylo wczesniej.