niedziela, 28 grudnia 2014

W


W zamarzniętych sercach rodzą się choroby, które za nic mają resztki krzyczącej duszy. Na nic nocne szepty do strapionych łez. Na nic wszelkie starania.
Wystarczy przestać nienawidzić.

Minęło.
Dużo musiałam się nauczyć.


Teraz sobie śpiewam do aparatu.
Nie umieram, nie chudnę, nie jestem Anastazją.
czuję.


piątek, 26 grudnia 2014

Y

Nie umiem dość permanentnie zamoczyć się w tej internetowej przestrzeni. Muszę w końcu odnaleźć jakiś kierunek i się go trzymać choćby nie wiem co. Ogarnąć, pozamiatać to co już tu i ówdzie porozsypywałam. Skleić do kupy moją działalność i ukazać własne piękne cztery ściany internetowego domku. W którym w końcu trzeba posprzątać.

hoł hoł hoł, nowy rok tuż tuż.


Co z tego, że umiem, jak trzeba to jeszcze wszystko ładnie ubrać.
nie ma, że boli.

S







poniedziałek, 1 grudnia 2014

W

Dziwnie mi czasem, kiedy to wszystko poukładane za szybami, w rządku szeregowo powieszone. Kiedy widzę swoje odbicie w szybie za którą namalowane oczy ciągle łzawią. Moje własne oczy, które wydrapałam na kawałku kolorowego błota. Stróżki czerwonej farby wydają się być prawdziwsze, tak ciekną z tych ust. Pomyśleć by można, że to całkiem przyzwoita krew. Taka jasna, upakowana tlenem.
Ale niesamowicie mi dobrze, kiedy inne oczy ślizgają się po tych obrazkach. Oceniają, biegają bo świetle i cieniu na policzkach, szukają schronienia wśród tonacji barw. Takie to wszystko niewymowne, nie potrafię nazwać konkretnych uczuć.

Pierwszy wernisaż.
Small mission completed.



f: Monika Więckowska