czwartek, 27 października 2016

jakkolwiek

Niekazdego ranka wsiadam do zamglonego autobusu numer cztery. Jak ogromny podluzny robak przesuwajacy sie po ulicach miasta, pojazd zawozi mnie w okolice pola rowno przycietej trawy. Autobus zegna sie ze mna przeciaklym syknieciem i znika z moich oczu. Przechodze obok dzikiej jezyny oraz jeszcze dzikszej rozy. wchodze pod gorke i siadam na lawke, te bardziej wyjatkowa poswiecona zmarlemu mezczyznie, ktory osiagnal niebanalne wyniki w aspekcie sportowym.

Siedze i patrze w przestrzen. czasem otworze ksiazke i odczylam linijki ciasno upakowanej tresci. Ptaki czasem przypominaja mi przecinki, miedzy slowami. 

Z ksiazka praktycznie jest tak samo jak z niebem.

tresc tresc tresc ptak i znowu tresc

Ile to z nieba mozna wyczytac? 
Zlac sie w jedna przestrzec z mglista poswiata poranka i sluchac szumu gdzies ciagle jadacych samochodow.

Nie bywam ostatnio w centrum miasta. Ide tam tylko, kiedy musze. Nie spotykam sie z zapachem cieplych bulek oblanych tlusta porcja miesa. Nie pije kawy w przyulicznych kawiarniach. Nie widze mnostwa ludzi bez wiekszego wyrazu. Nie ogladam smutnych wystaw sklepowych. Nie tesknie rowniez za widokiem opiatowych cpunow, szczgolnie jednej kobiety, ktora zobaczywszy tylko jakis portfel/banknot/drobniaki lub poczuwszy zapach pieniedzy, otwiera swoja gardziel i mowi podniesionym tonem "excecuse me!". nastepnie zalewala przechodnia platanina o potrzebie wrocenia do domu, niemoznosci spowodowanej brakiem funduszy na podroz.

Pamietam raz jak spotkalam idac z J. za reke pewne dwie kobiety, wygladajace prawie podobnie. Jedna ogromna roznica byla taka, ze pierwsza kobieta byla juz gleboko uzalezniona a druga jakby we snie, jeszcze zdolna do wygladania calkiem przecietnie. pierwsza z nich byla wychudzona, a w oczach blyskal tylko glod do wstrzykniecia sobie podgrzanej substancji do krwioobiegu. Druga miala wyraz przycpany i rozmazany makijaz, poza tym ladna nastoletnia buzia, promieniejaca mlodoscia. Pierwsza swiecila wampirycznym szarym swiatlem. Probowala budowac iluzje mowiac do nas w stylu "ciamajdy" ze zgubila torbe, portfel. Czy nie damy czasem pieniedzy na dojazd. Rzecz w tym ze pierwsza, wychudzona uczyla druga zebrac od ludzi hajs na cpunstwo. W mojej glowie pojawila sie wiadomosc ze jesli dam cokolwiek to bedzie procentowac. Mam na mysli energia jaka sie przekaze takim ludziom, bedzie poprzez efekt zageszczony w czasie wracal. jak wszystko.




Brak komentarzy: