Deszcz mżawkowy pochłania przestrzeń za oknem. Wybija melodię, którą potem gram. Stuka swoim szeptem w pnie wyciętych drzew. Czarny pan stoi za moimi plecami i mówi, jak grać. Nawet gdybym nie chciała, moje palce i tak będą stukać tak samo jak ten cholerny deszcz w te cholerne pnie. Tych wyciętych drzew.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz